![]() |
Wojna zamienia szkoły w bunkry, wywraca do góry nogami wyobrażenie o młodości, radości, o normalności.
Cichymi bohaterami czasów największej próby, byli polscy nauczyciele. Po wojnie na nowo wykreślali granice, torowali drogę w zdewastowanych umysłach młodych ludzi. Często dosłownie, zaczynając od przywrócenia zdewastowanych szkolnych budynków. Szczególna była sytuacja Gdańska, gdzie los ocalałych placówek był w rękach garstki Polaków. W krytycznym okresie 1945 roku, polscy nauczyciele zajęli najmniej zniszczony budynek poniemieckiej szkoły śś. Piotra i Pawła. Obronili przed szabrem szkolne obserwatorium astronomiczne z lunetą Sendtnera. Duży dług wdzięczności miała wobec nich cała społeczność astronomiczna, szczególnie w Warszawie, do której wkrótce trafiła cenna luneta.
|
W 1860 roku, w murach gdańskiej szkoły, na dobre zagościła astronomia.
Dość oryginalna nazwa ulicy, związana jest z jedną z gdańskich legend. A szczególne zainteresowanie astronomią, z osobą Friedricha Strehlke, wieloletniego dyrektora szkoły śś. Piotra i Pawła. Założył na szkolnej wieży obserwatorum, a jego uczniowie mieli dostęp do najnowszych zdobyczy astronomii. Sam utrzymywał szerokie kontakty ze środowiskiem naukowym. Dzieki niemu, astronomia stała się znakiem rozpoznawczym szkoły.
|
Następny krok, postawiony w Gdańsku, jeszcze przed wojną, służył badaniom atmosfer innych gwiazd.
Zaczęło się od odkrycia w 1924 roku, zaćmień w gwieździe zeta Aurigae. Popularne Kożlęcie z gwiazdozbioru Woźnicy, było już znane, jako układ złożony z dwóch, skrajnie różnych gwiazd. Gdański, słoneczny spektroskop był za słaby, więc szkolne obserwatorium, skupiło się na pomiarach zmian jasności, z użyciem astrokamery. Podobnie jak w pionierskich latach badań słonecznej atmosfery, tak w przypadku zeta Aurigae, z nadzieją wyczekiwano w Gdańsku, kolejnego zaćmienia.
|
Do 1868 roku, wyrzuty słonecznej materii, obserwowano tylko podczas krótkich chwil całkowitego zaćmienia Słońca.
Gdyby nie ciemna strona Księżyca, Johann Galle nie zobaczyłby ich w 1851 roku, we Fromborku. Kilka dekad później, w Gdańsku, stawiano mur między oślepiająco jasną tarczą Słońca, a obserwatorem. Przez wąską szczelinę, trafiało na pryzmat tylko światło sponad słonecznej krawędzi. Obserwatorium w Gdańsku, niemal codziennie, było świadkiem wielkiego spektaklu protuberancji. Zapraszam, nie tylko fanów Pink Floyd, do kolejnego artykułu o lunecie Sendtnera z Parku Astronomicznego pod Fromborkiem. Rok po moim pierwszym tekście o obserwacjach zaćmienia Słońca z Fromborka, staram się pokazać dalsze losy badań słonecznej atmosfery, czerpiąc z gdańskiego rozdziału, w historii tej zabytkowej lunety.
Zgodnie z trzecim prawem Clarke'a, każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii.
|
Stąd najstarsze techniki wyświetlania obrazów, służyły głównie do straszenia diabłem. Pierwsze aparaty projekcyjne szokowały publiczność teatrów optycznych, popularnych w XIX w. Spowszedniały w tym samym stuleciu, dzięki wynalezieniu lampy z żarnikiem. Szybko stały się podstawowym wyposażeniem sal wykładowych, a nawet znalazły swoje zastosowanie w astronomii obserwacyjnej. Projektorem był w istocie pierwszy fotometr, czyli narzędzie do pomiaru jasności gwiazd, dołączane do teleskopu. Zamiast szklanego przeźrocza była tu wąska przysłona, a zamiast diabła przed oczami astronoma pojawiała się sztuczna gwiazda. Pomiar jasności polegał na zrównaniu blasku sztucznej gwiazdy z gwiazdą badaną. Najpopularniejszą metodą było użycie przyciemniającego klina, wynalezionego w 1862 roku, przez gdańskiego astronoma Ernsta Kaysera. To samo rozwiązanie można było spotkać w latach 20. XX wieku, przy lunecie Sendtnera, z dawnego szkolnego obserwatorium w Gdańsku. Luneta Sendtnera obecnie znajduje się Parku Astronomicznym pod Fromborkiem.