W połowie XIX wieku, mieszkańcy pozostającej na peryferiach Cesarstwa Niemieckiego prowincji Prusy Wschodnie, znaleźli się w centrum wydarzeń, których mogła im pozazdrościć prawie cała Europa.
Całkowite zaćmienie Słońca to zjawisko dla którego wielu jest gotowych pokonać tysiące kilometrów, mimo, że trwa bardzo krótko i nigdy nie ma pewności co do pogody. Szansa, że pas zaćmienia całkowitego szybko powróci w to samo miejsce jest bardzo mała. W kolejnym artykule próbuje pokazać, jak mieszkańcy Fromborka skorzystali z tej rzadkiej okazji i czy obserwowali zaćmienie z 28 lipca 1851 roku razem z przebywającymi w mieście astronomami. Za źródło posłużyło mi kolejny raz obszerne sprawozdanie J. Galle, przedstawione Pruskiej Akademii Nauk oraz wycinki z prasy popularnej, wychodzącej z Elbląga. Z ich pomocą staram się odtworzyć klimat tamtych lipcowych dni, pełnych przygotowań, oczekiwania i w końcu radości z obcowania z najwyższym niebiańskim majestatem.
Całkowite zaćmienie Słońca to czas, gdy wieczorek poetycki można przenieść na sam środek dnia i nawet okoliczności przyrody będą tu pasować. W warunkach nagłej ciemności ciężko powstrzymać emocje i bez oznak wzruszenia kontynuować napięty, zaplanowany na trzy minuty program obserwacji. Wrażenie uczestniczenia w czymś bardzo wyjątkowym przebija się nawet w poważnych publikacjach naukowych, spisywanych na chłodno już po zaćmieniu. A jak zareagowali na zaćmienie mieszkańcy Fromborka i Elbląga?
Wyobrażenie widoczności fazy całkowitej zaćmienia we Fromborku. Po lewej stronie Słońca Merkury, a po prawej Wenus. Powyżej Wenus najjaśniejsza gwiazda Bliźniąt - Polluks. |
W czasach przed fotografią, czynnik ludzki miał duże znaczenie dla opisu przebiegu całkowitego zaćmienia. Niektórzy w trakcie bardzo krótkiego okresu ciemności, starali się szkicować szczegóły korony słonecznej. Można się domyślać, że było wiele problemów z dokładnym przeniesieniem na papier kształtu i pozycji wielu fantazyjnych struktur. Nic dziwnego, że protuberancje na rysunkach różnych autorów pojawiają się w różnych miejscach. Dlatego też długo brano pod uwagę, że są one tylko iluzją, wynikiem niedoskonałości optyki i błędów percepcji. Czterech obserwatorów o ustalonej renomie, obserwujacych w 1851 roku we Fromborku niezależnie od siebie to samo zaćmienie, dostarczyło mocnych dowodów na ich realność. A co może się stać gdy tych obserwatorów wokół będzie kilkudziesięciu? A może i setka? I każdy na swój sposób będzie przeżywał to wydarzenie, dzieląc się na bieżąco wrażeniami i uwagami? Jest to kolejny czynnik ludzki, który trzeba wziąć pod uwagę przy planowaniu obserwacji tak przyciągającego uwagę zjawiska. Jaki wpływ na obserwację miał otaczający astronomów tłum ludzi, dowiemy się od J. Galle, z jego wspomnień z Fromborka:
|
|
|
Ile w tym kurtuazji a ile prawdy, przekonamy się czytając kolejne fragmenty sprawozdania:
|
|
|
W cytowanym na początku fragmencie, J. Galle opisał specyficzny sposób pomiaru czasu, polegający na wsłuchiwaniu się w rytmicznie uderzenia zegarów. W 1851 roku ustalenie godziny wystąpienia jakiegoś zjawiska wymagało znacznie więcej zachodu niż dziś, zwłaszcza, gdy zegary podróżowały razem z właścicielem, tak jak w omawianym przypadku. Trzeba było zadbać, aby podczas całej podróży chronometr nie był narażony na silne wstrząsy, bo groziło to całkowitym rozregulowaniem czułych mechanizmów. Z zegarem obchodzono się jak z jajkiem. Dr Brunnov przewoził swoje zegary z Berlina do Szczecina koleją, następnie szlakiem wodnym do Pilawy, a z Pilawy do Fromborka parowcem obsługującym linię Elbląg - Królewiec. Ostatecznie podzielił się z czytelnikami taką informacją:
|
|
|
Faza całkowita trwała 3 minuty i 13 sekund, ale całe zaćmienie ponad 2 godziny. Większa część zaćmienia mogła interesować tylko astronomów, którzy jako nieliczni mogli sobie zdawać sprawę z tego, że coś nietypowego dzieje się na niebie. Dzięki temu mieli więcej spokoju.
|
|
|
Skąd takie duże zainteresowanie zaćmieniem? Informację o nadchodzącym zaćmieniu były rozpowszechniane w ówczesnych środkach przekazu. W elbląskiej prasie codziennej z lipca 1851 roku, znajdziemy zarówno wzmiankę o przyjeździe J. Galle do Fromborka, artykuły pomocne do obserwacji oraz przykłady podjętych przygotowań. Przetrwały też obszerne opisy wrażeń, które wywarło na obserwatorach zaćmienie. Poniżej przedstawie moim zdaniem najciekawsze fragmenty, które znalazłem w wydawanym od 1849 roku czasopiśmie Neuer Elbinger Anzeiger.
Przykładowy fragment dłuższego artykułu z Neuer Elbinger Anzeiger z 23 lipca 1851 ze wskazówkami, czego można się spodziewać podczas całkowitego zaćmienia |
Neuer Elbinger Anzeiger zostało założone przez demokratów po wydarzeniach Wiosny Ludów w Niemczech, gdy wywalczono wolność prasy. Miało być przeciwwagą dla Elbinger Anzeiger, podporządkowanego cesarzowi, starszego wydawnictwa.
Notkę na temat przyjazdu J. Galle do Fromborka, znajdziemy na dwóch stronach tej gazety, bynajmniej nie z powodu wielkiego zainteresowania, tylko takiej redakcji tekstu, która wymusiła przeniesienie połowy jedynego(!) zdania na ten temat na kolejną stronę:
Fragmenty strony 2 i 3 z Neuen Elbinger Anzeiger, nr 268 z 26 lipca 1851 roku. Rubryka z codziennymi wiadomosciami z prowincji Prusy Wschodnie. Pod hasłem Elbląg (Elbing), czytelnik dowie się o nadchodzących wydarzeniach we Fromborku. |
Razem z nim zostało wymienionych kilku znamienitych uczonych, ktorzy przybyli specjalnie do Prus Wschodnich na obserwacje zaćmienia, ale wychodzi na to, że tylko J. Galle zasłużył na krótkie przedstawienie swojego dorobku naukowego. Tak ten elbląski akapit wygląda po przetłumaczeniu:
|
|
|
Czytelnik słusznie dowie się, że J. Galle to odkrywca Neptuna, planety przewidzianej wcześniej przez Leverriera. Dalej czytamy, że obserwować razem z nim będzie dwóch astronomów. I tu wkradł się błąd, bo jeden z nich miałby jakoby przybyć do Fromborka z Brunn, czyli dzisiejszego Brna (Morawy, Czechy). Tymczasem chodzi tu o astronoma o nazwisku Brunnov z miejscowości Bilk (dzisiaj dzielnica Dusseldorfu). Nic nowego pod słońcem, zaćmienia zdarzają się nawet najlepszym. Także dzisiaj pomyłki dziennikarskie można znaleźć w prasie popularnej, zwykle w tworzonych naprędce, koślawych i karkołomnych opisach wydarzeń astronomicznych. Jednak samo zaćmienie z 1851 roku zostało przyjęte z taką pokorą, że nawet dziennikarze narzekali na niedostatek słów, aby móc godnie opisać to, co wszyscy widzieli na niebie. W pierwszym numerze Neuer Elbinger Anzeiger, który wyszedł po zaćmieniu, przeczytamy:
|
|
|
Dalsza część to właściwie uzupełnienie sprawozdań naukowych autorstwa Galle i innych o wrażenia osób bez dostępu do teleskopu. Dowiemy się też, co było najbardziej istotne dla czasem zupełnie postronnych, uczestników tego wydarzenia:
|
|
|
Skąd Elblążanie oglądali zaćmienie? Jednym z atrakcyjniejszych miejsc była Góra Chrobrego (Thumberg) z malowniczym obszarem parkowym nazwanym Vogelsang (dzisiaj Bażantarnia). Rozciągał się z niej piękny widok na panoramę miasta i Żuław. Na jej szczycie ziemianin Samuel Sielmann założył w 1837 roku restaurację. Już na początku XVIII wieku było to miejsce masowego wypoczynku mieszkańców. Po wojnie budynek restauracji popadł w ruinę, a od lat 50. zostały tylko ślady fundamentów. Kilka dni przed zaćmieniem, w prasie pojawiło się zaproszenie na poniedziałkowy, okolicznościowy koncert na świeżym powietrzu, zorganizowany na górze tuż przed zaćmieniem. Wstęp jedynie dwie srebrnogroszówki (Silbergroschen). A na dzień przed zaćmieniem ogłoszono potańcówkę, z zaznaczeniem, że tylko porządnie ubrane osoby mogą odwiedzić zajazd.
Wyżej restauracja Thumberg z początku XX wieku. Poniżej ogłoszenie z numeru 268 Neurer Elbinger Anzeiger. |
Dla tych, którzy chcieli obejrzeć zaćmienie Słońca z Krynicy Morskiej (Kahlberg) specjalnie zmieniono poniedziałkową godzinę wypłynięcia parowca na wcześniejszą. Kurs wyjątkowo rozpoczynał się o 12:30.
Ogłoszenie z numeru 268 Neurer Elbinger Anzeiger. |
W innym miejscu wydawca H. L. Voight informuje, że w elbląskiej księgarni Leona Sauniera dostępna jest książka "O całkowitym zaćmieniu słońca 28 lipca 1851 i o zjawiskach, których można się w związku z tym spodziewać" autorstwa dyrektora obserwatorium w Królewcu dr. Buscha.
Ogłoszenie z numeru 268 Neurer Elbinger Anzeiger. |
U Sauniera Elblążanie mogli zakupić również specjalne szkiełka do obserwacji zaćmienia, wykonane według instrukcji Dr. Kuchenmeistera z Hamburga.
Ogłoszenie z numeru 268 Neurer Elbinger Anzeiger. |
Jednak konkurencja nie spała i podobne akcesoria do oglądania zaćmienia były dostępne również w dwóch innych miejscach, na ulicy Kowalskiej (Schmiedestrasse), jednej z nastarszych ulic miasta oraz na ulicy Rybackiej (Fischerstrasse), w bezpośrednim sądziedztwie placu katedralnego.
Ogłoszenia z numeru 268 Neurer Elbinger Anzeiger. |
|
Ulica Rybacka w Elblągu (pierwsza dekada XX wieku). Od prawej numery: 35, 36 oraz 37. Zgodnie z ogłoszeniem w N.E.Z. (powyżej), pod numerem 36 mieścił sie sklep, w którym w 1851 roku A. Teuchert sprzedawał szkiełka do obserwacji zaćmienia. |